Nim odpowiedział, Virág ponownie zmierzył dziewczynę badawczym spojrzeniem.
Bez wątpienia nie można było odmówić jej urody, na której wampir na dłuższą, chociaż wciąż trwającą zaledwie ułamki sekund chwilę zawiesił oko, nim zganił się w myślach, przypominając sobie, że nie taki był cel tego przyglądania się. Wyglądała na maksymalnie dziewiętnaście lat, chociaż równie dobrze mogła liczyć sobie lata już w setkach i właśnie przyszła porozmawiać z dyrekcją o swoim wnuczku, który w tym roku zaczął tutaj edukację. O tak, w tej szkole wszystko było możliwe.
Istotny Virágowi wydał się także fakt, że albo była mistrzynią maskowania się przed wampirzym węchem, albo zwyczajnie nie płynęła w niej krew. Ku zawodowi pragnienia, które od kilku godzin zaczynało go męczyć coraz mocniej, ale i uldze rozsądku nie wyczuwał w niej nic interesującego. Nie żeby miał w zwyczaju rzucać się na obcych.
- Niestety nie jestem pewien, gdzie obecnie podziewa się nasz ukochany dyrektor - odpowiedział w końcu z przesadnym namysłem, udając, że intensywnie się zastanawia. Potem uśmiechnął się, widząc speszenie dziewczyny. - Na szczęście sekretariat jest na tyle wielkoduszny, że nie ma w zwyczaju zbyt często ruszać się z miejsca. Jak sądzę, wciąż znajduje się na drugim piętrze, na prawo od schodów.
- Właściwie możemy przejść się tam razem, jeśli masz ochotę - dodał po chwili, zaglądając od niechcenia do wypchanej po brzegi szarej teczki, którą trzymał. - Zdaje się, że ja też mam tam coś do załatwienia.
<Kerrian?>